Dziwnymi drogami szczęście chadza. Czasami musi solidnie się nakluczyć, by uśmiechem obdarować konkretną istotę. Tak rzecz miała się z letnim, drobniutkiej, nieco ratlerkowatej budowy Lalusiem (zdrowym, odrobaczonym, odpchlonym, zostanie jeszcze wykastrowany i zaszczepiony), porzuconym (po właścicielu ani widu ani słychu na jednej z międzymiastowych przelotówek. Na usta ciśnie się skądinąd coraz powszechniejszy wniosek –wakacje = czas i odpoczynku i pozbywania się pupili. Całą swoją postawą psiak zdradza, iż musiał mieszkać w warunkach typowo domowych. Nie reaguje agresją na napotykane koty, ładnie ma przećwiczone przywoływanie, gdy inny, psi osobnik prosi się o zwadę. Nie niszczy swoich zasobów w postaci kocyka, czy zabawek. Nie jest specjalnie hałaśliwy choć pozostawiony sam czasami daje wyraz niezadowolenia. Poznał na powrót dobro płynące od człowieka więc, co zrozumiałe, domaga się jego bliskości, uwagi i pieszczot. Nauczony jest załatwiania swoich potrzeb na spacerze. Ponieważ, a nie da się chwilowo inaczej, funkcjonuje w zamknięciu, w ekscytację wprawia go smycz. Nic dziwnego, jest to zapowiedź wyjścia i jakże ważnej dla psów szansy na eksplorację terenu. Laluś szalenie szybko uczy się nowości (komend), pragnąc stanąć na wysokości zadań, jakie wyznacza mu przewodnik. Jest mocno zorientowany na człowieka, którego pilnuje się i wobec którego okazuje posłuszeństwo. Za okazaną mu miłość z wielką ochotą rozdaje całusy. Nieobca mu jazda samochodem. Wrażliwy, energiczny, złakniony tego jednego, JEDYNEGO człowieka czeka na swoją szansę z prawdziwego zdarzenia dom (szczytem marzeń byłby taki z ogrodem), odpowiedzialny, cierpliwy, przepełniony wyrozumiałością i czułością wobec zwierząt. Czy takowe istnieją? I owszem trzeba tylko wspomnianemu uprzednio szczęściu dopomóc, by ów dom dowiedział się o Lalusiu, stąd niniejsze ogłoszenie (apel). Błagamy o pomoc! Niech historia Lalusia znajdzie swoje pozytywne zakończenie…
Danymi kontaktowymi w sprawie adopcji Lalusia są: p. Aneta oraz p. Małgorzata .